Siatkarze IM Faurecia Volley Jelcz-Laskowice w sobotni wieczór zafundowali swoim kibicom istny dreszczowiec. Siatkarski thriller trwajacy 2,5 godziny ostatecznie okazał się zwycięskim przywitaniem sezonu II Ligi w Jelczu-Laskowicach. Siatkarze trenera Krzysztofa Janczaka w swoim drugim ligowym meczu sięgnęli po pierwsze zwycięstwo. Dopisali za nie 2 punkty do drugoligowej tabeli, choć niewiele brakowało aby zakończyć spotkanie w 3 setach i na własnym parkiecie zainkasować 3 punkty. Widzowie zgromadzeni w hali Centrum Sportu i Rekreacji oglądali długie, emocjonujące widowisko pełne świetnych zagrań i efektownych długich wymian. Już nie możemy się doczekać kolejnego domowego starcia, w którym będziecie mogli dopingować Jelczańskie Lwy. Tymczasem zabieramy Was w siatkarski "step back" w czasie i powtórne przeżycie sobotnich emocji.
Do spotkania 2. kolejki rozgrywanego w Centrum Sportu i Rekreacji w dużo lepszych nastrojach przystępowali siatkarze spod Jasnej Góry. W pierwszej kolejce rozgrywek ligowych częstochowianie we włąsnej hali pewnie wygrali z MKS Ikar Legnica 3:1. Siatakrze Volleya rozpoczęli sezon od wyjazdowej porażki z KPS Chełmiec Wałbrzych 0:3. Podopieczni trenrów Krzysztofa Janczaka i Krzysztofa Pilawy grając przed własną publicznością chcieli sięgnąc po pierwsze zwycięstwo w sezonie. Widać to było po postawie drużyny od pierwszych akcji meczu. Przy stanie 8-6 siatkarze Jelczańskich Lwów wyszli na 2-punktowe prowadzenie, które przez konsekwentną grę w miarę rozwoju wydarzeń w secie udawało się powiększać. Duża w tym zasługa dobrze przyjmującego libero Grzegorza Kukli i skutecznych w ataku kapitana Mariusza Gacy i Macieja Cierniaka. Życie swoim byłym kolegom z drużyny trudnymi zagrywkami mocno uprzykrzał środkowy Jakub Kaminski, wypożyczony do naszego zespołu właśnie z Eco-Team AZS Stoelzle. Prowadziliśmy następnie 16:13 i 21:17. Wtedy na zagrywce pojawił się rozgrywający Paweł Malicki, przy którego serwisie siatkarze Volleya zdobyli następne 4 punkty i zakończyliśmy seta wygrywając 25:17.
Druga partia miała podobny przebieg do pierwszego seta spotkania. Zawodnicy IM Faurecia Volley od początku nadawali ton przebiegowi wydarzeń. Prowadzili 8:6 i 16:15. Wtedy przytrafił się mały przestój, 2 przegrane kontry i rywale wyszli na prowadzenie 21:20. Przy stanie 23:22 trener Janczak zdecydował się na podwójną zmianę wprowadzajac za Malickiego i Cierniaka duet Mateusz Bielski/ Adrian Zając. Ten klasyczny trenerski zabieg bardzo się opłacił. Najmłodszy zawodnik Volleya popisał się asem serwisowym i na tablicy wyników było 24:22. Kolejną akcje wygrali zawodnicy AZS-u, ale w następnej długiej wymianie górą byli już gospodarze wygrywając seta 25:23 po nieudanym ataku Jędrzeja Bąkiewicza.
Trzeci set to zmiany w szeregach gosci dokonane przez trenera Wojciecha Pudo. W miejsce Karola Redyka pojawił sie młody przyjmujący Wiktor Płatkowski, który swój występ rozpoczął od serii dobrych zagrywek i po chwili na tablicy wyników widniał wynik 3:8. Siatkarze IM Faurecia Volley na przestrzeni seta konsekwentnie odrabiali straty. Rywali dogonili przy stanie 15:16, a po kilku udanych akcjach i wygranych kontrach było już 21:18. Wtedy siatkarze po raz pierwszy wzięli nas na emocjonalny rollercoaster. W polu zagrywki stanął Mateusz Śnieżek i mocno wprowadzając piłkę do gry skutecznie utrudniał grę naszym siatkarzom. Sędziowie odgwizdali błąd podwójnego odbicia rozgrywającemu IM Faurecia Volley Pawłowi Malickiemu, a w następnej akcji ustrzelony zagrywką został Jędrzej Jasnos. Ze stanu 21:18 zrobiło się 21:22 i partia, którą siatkarze Jelczańskich Lwów powinni spokojnie doprowadzić do szczęśliwego zakończenia, wyślizgiwała sie z rąk. Udało się dogonić rywali przy stanie 23:23, ale ostatnie słowo należało do graczy AZS-u, który wygrał 3 seta 25:23.
Siatkarze IM Faurecia Volley nie rozpamiętywali długo przegranej końcówki trzeciego seta. W czwartej partii od początku toczyli wyrównaną walkę o to, by podnieść z własnego parkietu 3 ligowe punkty. Siatkarze spod Jasnej Góry nie zamierzali jednak składać broni. Skuteczne ataki ze środka Damiana Zygmunta, punktowe uderzenia przyjmującego Wiktora Płatkowskiego i atakujacego Mateusza Śnieżka trzymały AZS w meczu. Po drugiej stronie siatki Paweł Malicki najczęściej korzystał z usług grajacego na bardzo wysokim procencie skuteczności atakującego Macieja Cierniaka. Niestety końcówka seta znów potoczyła się po myśli przyjezdnych. Wynik był kopią poprzedniej partii - 23:25 dla AZS i o losach zwycięstwa miał rozstrzygnąć tie-break.
Przed rozpoczęciem ostatniej odsłony spotkania baliśmy się, żę sprawdzi się stare siatkarskie porzekadło " kto prowadząc 2:0 nie wygrywa meczu 3:0, przegrywa 3:2". Obie drużyny wyszły na 5 seta bardzo zdeterminowane. Po siatkarzach nie było widać, ze rozegrali 4 długie, ciężkie sety. Pełni energii walczyli o każdą piłkę i praktycznie nie popełniali błędów. Spotkanie weszło na bardzo wysoki poziom, a kibice byli świadkami pięknych i długich siatkarskich wymian. Walka toczyła sie systemem punkt za punkt. Na zmianę stron siatkarze Volleya udali się przy prowadzeniu 8:7. Rywale jednak nie odpuszczali i po wygranej akcji przy swoim serwisie prowadzili 12:11. Ale trenerzy IM Faurecia Volley, podobnie jak w pierwszym secie, trafili ze zmianami. Na tie-breaka trener Krzysztof Janczak desygnował Oskara Spychałę w miejsce Jakuba Kamińskiego i ta zmiana się sprawdziła, choć wcześniej Kamiński rozgrywał dobre spotkanie przeciwko swoim byłym kolegom z Częstochowy. Spychała skończył ważny atak na 13:12 i za chwilę uczestniczył w trójbloku postawionym wspólnie z Pawłem Malickim i Mateuszem Paszkowski na 14:13. Na boisko za Jędrzeja Jasnosa wszedł Beniamin Budzich na podwyzszenie bloku. Atak skończyli jednak zawodnicy AZS-u. Przy stanie 14:14 punkt atakiem zdobył Mateusz Paszkowski i za chwilę przy zagrywce Oskara Spychały mieliśmy piłkę meczową. W aut po skosie zaatakował Mateusz Śnieżek i na parkiecie Centrum Sportu i Rekreacji zapanowała wielka radość.
Siatkarzom IM Faurecia Volley Jelcz-Laskowice udało się odnieść zwycięstwo w starciu z silnym przeciwnikiem i dopisać na 2 punkty do ligowej tabeli. Z jednej strony możemy żałować biorąc pod uwagę przebieg pojedynku, że mecz nie skończył się wynikiem 3:0. Patrząc z innej perspektywy, liczymy, że tak trudne spotkanie zakończone pomyślnie wzmocni drużynę i przełoży się na dobrą postawę w następnych ligowych kolejkach. Statuetkę MVP dla najlepszego zawodnika meczu otrzymał atakujacy Maciej Cierniak. Popularny "Kolec" rozegrał w sobotę świetne zawody, będąć pierwszą strzelbą w szeregach Jelczańskich Lwów. Na swoim koncie zapisał 29 punktów przy skuteczności 60%. Liczymy, że w kolejnych spotkaniach podtrzyma wysoką dyspozycję. Okazja na kolejne ligowe zwycieśtwo przed zawodnikami IM Faurecia Volley już w sobotę 9.10. O godzinie 17 zagramy wyjazdowy mecz 3. kolejki przeciwko KS Volley Miasteczko Śląskie. Liczymy na dobrą grę i zwycięstwo siatkarzy Krzysztofa Janczaka i Krzysztofa Pilawy.
Fot. Tomasz Pawlicki Fotografia Sportowa